niedziela, 26 maja 2013

Śledzie smażone w occie

Niektórzy z Was pewnie kojarzą, że dzięki Guciowi niedawno miałam przetwórnię rybną w domu. Ot zachciało się facetowi na ryby jechać. Na śledzie konkretniej. No i pojechał. I przywiózł. Duuużo przywiózł. Ile dokładnie nie powiem, to nasza mała tajemnica (po co nas później ścigać mają) ;) 
Jako rzecze Gucio "zwierzynę i ryby oporządzać winien mężczyzna". To sobie oporządził- oskrobał, wypatroszył. Niestety (albo i stety) mycie i przetwórstwo to już moja robota ;) 

Powiem Wam, że własnoręcznie złowiony śledź, prosto z morza to jednak rarytas. Smakuje o niebo lepiej niż ten kupny :) Dopiero co usmażony jest pyszny, jednak takiej ilości nie byliśmy w stanie przejeść. Żeby nie było- mlecz i ikra znikały z talerza systematycznie jeszcze w trakcie smażenia ;) Resztę usmażonych śledzi postanowiłam wsadzić w ocet. I był to genialny pomysł- powiem nieskromnie, że lepszych chyba nie jadłam. 
Śledzie zrobione w brytfance (do zjedzenia na bieżąco) zniknęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam zdjęć zrobić. Guciowi, który łowić ryby uwielbia, ale zjadać je już niekoniecznie- tylko uszy się trzęsły :)
Na szczęście zrobiłam jeszcze parę słoików na zaś. Póki ostało się ich jeszcze trochę trzeba było obfotografować i narobić Wam na nie smaka ;)


  

Ale żeby nie było, że sama się nimi zajadam to chociaż podzielę się z Wami przepisem ;)

Co nam potrzebne:
  • świeże śledzie, które po posoleniu i popieprzeniu obtaczamy w mące i smażymy na złoty kolor
  • cebula pokrojona w krążki

i zalewa (zrobiona według poniższych proporcji):
  • 1 szklanka octu (10%)
  • 5 szklanek wody
  • 8 łyżek cukru
  • ziele angielskie (ok.10 ziarenek)
  • pieprz czarny (ok. 10 ziarenek)
  • liść laurowy (sztuk 2-3)


Usmażone śledzie układamy w brytfance/słoikach na przemian z krążkami cebuli (tak, aby na samym spodzie oraz na samej górze była cebula). 
Do garnka wlewamy wodę oraz ocet. Dodajemy resztę składników i mieszamy co jakiś czas. Czekamy aż się zagotuje i po jakiś 2 minutach wyłączamy. Zalewamy śledzie jeszcze gorącą zalewą i przykrywamy. 
Teraz pozostaje nam tylko poczekać. Po ostygnięciu wkładamy do lodówki. 
Najlepiej smakują po 2-3 dniach, jednak my się nimi zajadamy już po 12-24 godzinach, bo nam języki uciekają ;)



Smacznego! :)


Oczywiście równie dobre są zrobione w ten sposób inne ryby (np. płotka, karaś, krąp). 



6 komentarzy:

  1. Wyglądają obłędnie. Zjadłabym i to nie jeden słoiczek. Ciekawe tylko czy mój żołądek by wytrzymał taką ucztę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Twój żołądek byłby wniebowzięty, wszak jemu też coś się od życia należy ;)

      Usuń
  2. Mmmniam... ale fantastycznie wyglądają te śledziki. Chyba zaraz się pójdę pocieszyć i wyciągnę z szafki jakąś puszkę ;D. Masa roboty z tym musiała być, ale efekt zniewalający już z samego wyglądu.

    Pozdrawiam,
    http://www.la-garderobe.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka robota to żadna robota ;) Wbrew pozorom szybko je się robi, szkoda tylko, że znikają jeszcze szybciej ;)

      Usuń