Tym razem mam dla Was kolejne smakowitości- dla odmiany w wersji obiadowej :)
Zdarza Wam się, że ugotujecie za dużo ziemniaków i potem kombinujecie co z nimi zrobić żeby się nie zmarnowały? U nas to zjawisko bardzo częste, bo nigdy nie wiem jak bardzo głodna będzie reszta rodzinki ;) I takie ziemniaki, które ostały się z dnia poprzedniego najczęściej zjadamy odsmażone na patelni (w wersji dla Zu muszą oczywiście być polane śmietaną i posypane przyprawą do ziemniaków) bądź też przerabiamy je na kopytka. Swego czasu jedliśmy kopytka przynajmniej raz w tygodniu, bo mój przedszkolak mógł je jadać na okrągło i dla niej tydzień bez nich był prawdziwą tragedią ;)
Jak wiadomo warto dogodzić swojemu mężczyźnie raz na jakiś czas, szczególnie jeśli można mu sprawić radochę taką drobnostką ;) I tak oto, na naszym stole pojawiły się ostatnio one- kluski śląskie. Chyba nie skłamię jeśli powiem, że ostatni raz robiłam je 4 lata temu i skończyło się to totalną porażką- gumowe, bez smaku, rozciapciane obrzydlistwo. Ble! Bałam się powtórki z rozrywki, ale zupełnie niepotrzebnie. Teraz dochodzę do wniosku, że musiałam wówczas coś sknocić (w sumie z małą Zu pętającą się wtedy wiecznie pod nogami i asystującą przy dosłownie wszystkim nie musiało to być trudne) :)
Do wykonania naszych klusek śląskich potrzebujemy:
- ugotowane ziemniaki (najlepiej z poprzedniego dnia)
- mąkę ziemniaczaną
- sól, pieprz
- jajko (choć niekoniecznie)
Ziemniaki mielimy bądź przeciskamy przez praskę. U nas były to ziemniaki z koperkiem to dało kluskom fajny posmak.
Zmielone ziemniaki ugniatamy w misce ręką i dzielimy na cztery części.
Jedną część ziemniaków wyjmujemy i na jej miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną. (Wyjętą część oczywiście też zużywamy- chodzi o to żeby stosunek ziemniaków do mąki wynosił 4:1)
Zagniatamy wszystko razem, solimy i pieprzymy do smaku. Można dodać jajko (bez jajka kluski również wyjdą, jednak będzie się je trochę trudniej formowało).
Wstawiamy wodę w garnku, solimy i wlewamy z 2 łyżki oleju.
Z powstałej masy formujemy kulki, spłaszczamy je i robimy w środku wgłębienie (czyli po prostu palcem robimy w środku dziurę- tutaj użyteczne są paluszki mojej 5-latki ;)
Układamy kluski np. na drewnianej desce do krojenia (do blatu nam się przyklejały). Partiami wrzucamy do wrzącej wody (u nas po 12-15 sztuk), mieszamy aby nam się nie przykleiły do dna. Gotujemy 2 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię.
Wyjmujemy łyżką cedzakową na talerz i gotowe :) Można je jeść z sosem, skwarkami czy jak tam lubicie ;)
U nas pojawiły się polane sosem, w towarzystwie pieczonej karkówki i domowych ogórków z chilli. Pychotka!
Wszyscy zjedliśmy ze smakiem, a Gucio dopomina się o powtórkę, tym razem ze skwarkami ;)
Uwielbiam :) Dawaj kilka ;P
OdpowiedzUsuńPewnie, już pakuję i wysyłam kurierem! ;)
UsuńSmacznego :) u nas dzisiaj kopytka :P
OdpowiedzUsuńPyszności! :D
UsuńUwielbiam, a do kluseczek koniecznie bitki, tudzież pieczeń wołowa i masa sosu :)
OdpowiedzUsuńO tak, dla mnie tez zawsze musi być duuużo sosu :)
Usuńpychota:) musze i ja spróbować bo póki co tylko kopytka robiłam:)
OdpowiedzUsuńspróbuj koniecznie, to miła odmiana- no bo ile można jeść kopytka? ;)
UsuńNigdy ich nie jadłam, za to kopytka bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPoważnie? Aż nie chce mi się wierzyć ;)
Usuń