Uzbierało mi się trochę zdjęć lakierowych, więc pomału będę nadrabiać zaległości i wrzucać posty ze zdobieniami, które część z Was pewnie już jakiś czas temu widziała na Instagramie :)
Tym razem padło na duet KOBO professional z serii colour trends o numerkach: 35 Warsaw i 32 Bangkok. Bardzo lubię kiedy lakiery poza numerkami mają nazwy- łatwiej mi je wówczas zapamiętać i szybko skojarzyć w razie potrzeby. No i jakoś tak milej na sercu się robi kiedy każdy z lakierów ma swoje niepowtarzalne (choć z tym różnie bywa) imię ;)
Ćwieki przywędrowały do mnie natomiast w paczuszce od Pauliny. Co prawda oryginalnie są w wersji niby holo, ale ja niektóre z nich pomalowałam lakierem Bangkok żeby trochę ożywić mani :)
Buraczkowy lakier Bangkok ma w sobie mnóstwo błękitnego shimmeru, więc myślałam, że będzie mienił się jak szalony, a tu psikus- na paznokciach jest bardzo słabo widoczny. Szaraczek Warsaw mieni się natomiast na jasnoróżowo, przez co fajnie współgra z Buraczkiem ;)
Na poniższym zdjęciu z lampą błyskową można dojrzeć mieniące się drobinki, jednak trzeba wytężyć wzrok :)
Lakierami KOBO malowało się łatwo i przyjemnie. Konsystencja idealna- łatwo się rozprowadzają i nie smużą, a do tego ładnie kryją. Schnięcie też niezłe, jednak z moim przyjacielem Kwikiem nie zwracam już na nie aż takiej uwagi ;) Pędzelek płaski, standardowy (nie za szeroki, nie za wąski)- wygodnie się nim operuje i raczej ciężko sobie zapyciać skórki (co i tak udało mi się zrobić!).
W drodze do przedszkola udało mi się nawet zrobić fotki na dworze, które najbardziej oddają rzeczywiste kolory :)
Użyte lakiery:
- odżywka Eveline maksymalny wzrost paznokci jako baza
- KOBO colour trends nr32 Bangkok
- KOBO colour trends nr35 Warsaw
- top coat Kwik Kote
Fajnie wyglądają te lakiery, na ten szaraczek mogłabym się skusić :)
OdpowiedzUsuńJeśli gdzieś go dorwiesz to polecam, bo to taki nietypowy szarak :D
UsuńLakierów KOBO nigdy nie używałam, więc wypowiedzieć się nie mogę. Ale kolorki mają całkiem przyjemne :)
OdpowiedzUsuńMnie skusiły niedawno podczas promocji w naturze 1+1 ;) Teraz już wiem, że będę polować na kolejne ;)
UsuńZ KOBO mam lakier nr 27 Shanghai (niebieściutki kolorek) i po jakimś czasie nieestetycznie wygląda w buteleczce (u góry jakby się rozdzielał).
OdpowiedzUsuńPodobają mi się ćwieki, sama bym sobie zrobiła taki mani ;)
No to lakiery w dłoń i do roboty! ;)
UsuńJeśli dobrze kojarzę ten lakier to niedawno prawie go wzięłam, ale właśnie to niby rozwarstwienie mnie zniechęciło...
Szaraczek chyba bardziej do mnie przemawia, ale ogólnie całość fajnie ze sobą współgra.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do mnie zajrzałaś bo dawno Cię nie było :)
W buteleczkach zgrywają się lepiej, niestety tracą częściowo na uroku kiedy znajdują się na pazurkach ;)
UsuńTeraz będę zaglądać częściej! :*
Ja kobo mam london siwy tez, ale czysty kremik ;) przyjemny ;) chociaz dawno po niego nie sięgałam ;(
OdpowiedzUsuńJa mam stanowczo za mało szaraczków (a przynajmniej tak mi się wydaje) ;) Jesienią pewnie znowu będę częściej w szarościach biegać :)
Usuńfajne połączenie! :)
OdpowiedzUsuńRóżowy jest śliczny!
OdpowiedzUsuńBuraczek idealny! :D
Usuńładnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńfajny duet :)
OdpowiedzUsuńUwuelkbiam takie zdobienia :)
OdpowiedzUsuńJa od kiedy zaprzyjaźniłam się z ćwiekami również :D
UsuńŚlicznie to wygląda ;)
OdpowiedzUsuńHolo ćwieki pięknie się mienią! :))
OdpowiedzUsuńO tak! Poluję teraz na takie mniejsze :)
Usuń