piątek, 31 maja 2013

Pomarańczowo mi, czyli kolorowe lato na paznokciach cz.2 :)

Pogoda jakaś taka niezdecydowana- ostatnie dni były zdecydowanie bardziej jesienne niż wiosenno-letnie... No i pewnie dlatego i mnie rozłożyło i poległam- zawalone zatoki, cieknący nos, kichanie i prychanie... Dobrze, że chociaż gardło już przestało mnie boleć... 

Czas przywołać lato! A jak to zrobić? Najlepiej przyłączyć się do akcji Maliny! ;)


Jak tylko dostałam paczuszkę od Ani, od razu wiedziałam jaki kolor zagości na moich paznokciach przy najbliższym malowaniu ;) 

wtorek, 28 maja 2013

Truskawkowe odkrycie!

Znacie pewnie firmę Rival de Loop i jej maseczki. Do tej pory moją najulubieńszą była maseczka peel off tej firmy. Do czasu aż przypadkiem nie wpadła mi w ręce maseczka z limitowanej edycji- odżywcza maseczka na dobre samopoczucie: truskawka z wanilią! Chwyciłam ostatnie opakowanie z półki i wrzuciłam do koszyka, przyznam że bardziej z ciekawości. Któregoś wieczoru postanowiłam sprawdzić cóż to za nowinka i zakochałam się w niej od razu po otwarciu opakowania! Po jej zastosowaniu moje uczucie tylko się umocniło i pogłębiło ;)


Różany lakier Wibo, czyli kolorowe lato na paznokciach cz.1 :)

Akcję "KOLOROWE LATO na paznokciach" uważam za rozpoczętą! Niby tak niewiele, a buźka sama się śmieje na myśl o tym co się będzie działo przez najbliższe 4 tygodnie w blogosferze :)
Jeśli komuś umknęło to u  Maliny znajdziecie wszystkie informacje :)


Ciekawa jestem jakie lakiery wybiorą Dziewczyny. U mnie na pierwszy ogień poszedł różany lakier z edycji limitowanej od Wibo. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Podaj dalej, czyli niespodziewanka ;)

Kochani, lubicie niespodziewanki? Ja uwielbiam! Szczególnie, gdy do drzwi puka Miły Pan Listonosz trzymając paczuszkę dla mnie ;) Od razu buźka się śmieje, tym bardziej, że paczucha niespodziewana, bo zdążyłam już o niej zapomnieć.

Ciekawi co kryje zawartość? Na pewno tak :) 

Otóż wewnątrz znajdowały się miłe upominki od przesympatycznej Ani :) Oczywiście tradycyjnie musiała mi czytać w myślach i dokładnie wiedziała co mi przysłać ;) 

Wszak maseczek nigdy dość, balsam do ust miałam ostatnio kupić, ale wyszłam z Ross z czymś innym, a na ten lakier też ostatnio się czaiłam :) Do tego smak dzieciństwa- Mamba! I własnoręcznie zrobiona  piękna spinka/klamerka/broszka (jak zwał tak zwał)- tym z pewnością zainteresuje się moja mała Sroczka i zażyczy sobie abyśmy się nią dzieliły ;) Jestem pełna podziwu dla misternej roboty Ani, bo mi nie chciałoby się tak bawić z koralikami ;) 
Tak czy inaczej należą się jej stokrotne dzięki! :) :)



Też macie chrapkę na taką niespodziewankę? Nic trudnego! Wystarczy przyłączyć się do zabawy "podaj dalej". 
Teraz moja kolej na wytypowanie 3 osób, do których mają trafić paczuszki w postaci czegoś zrobionego własnoręcznie oraz miłych upominków :) 
Czekam zatem na Wasze zgłoszenia- pierwsze 3 osoby, które napiszą mi pod jakim nickiem obserwują mój blog oraz podadzą mi swojego maila otrzymają niespodziewanki ode mnie :)

A zatem przyłączajcie się i niechaj ta pozytywna zabawa krąży w blogosferze dalej! :)



niedziela, 26 maja 2013

Śledzie smażone w occie

Niektórzy z Was pewnie kojarzą, że dzięki Guciowi niedawno miałam przetwórnię rybną w domu. Ot zachciało się facetowi na ryby jechać. Na śledzie konkretniej. No i pojechał. I przywiózł. Duuużo przywiózł. Ile dokładnie nie powiem, to nasza mała tajemnica (po co nas później ścigać mają) ;) 
Jako rzecze Gucio "zwierzynę i ryby oporządzać winien mężczyzna". To sobie oporządził- oskrobał, wypatroszył. Niestety (albo i stety) mycie i przetwórstwo to już moja robota ;) 

Powiem Wam, że własnoręcznie złowiony śledź, prosto z morza to jednak rarytas. Smakuje o niebo lepiej niż ten kupny :) Dopiero co usmażony jest pyszny, jednak takiej ilości nie byliśmy w stanie przejeść. Żeby nie było- mlecz i ikra znikały z talerza systematycznie jeszcze w trakcie smażenia ;) Resztę usmażonych śledzi postanowiłam wsadzić w ocet. I był to genialny pomysł- powiem nieskromnie, że lepszych chyba nie jadłam. 
Śledzie zrobione w brytfance (do zjedzenia na bieżąco) zniknęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam zdjęć zrobić. Guciowi, który łowić ryby uwielbia, ale zjadać je już niekoniecznie- tylko uszy się trzęsły :)
Na szczęście zrobiłam jeszcze parę słoików na zaś. Póki ostało się ich jeszcze trochę trzeba było obfotografować i narobić Wam na nie smaka ;)

Kolorowe lato na paznokciach- akcja Maliny! :)

A u Maliny kolejna akcja, w której obowiązkowo muszę wziąć udział! :) 

Uwielbiam fajne kolorki na paznokciach, więc to zdecydowanie coś dla mnie. Dodatkowo zostałam zaproszona do akcji przez Czarodziejkę, a jej nie sposób odmówić ;)

W blogosferze zrobi się bardzo wesoło i kolorowo! Wszem i wobec ogłaszam nie lada nowinę- akcję "Kolorowe lato na paznokciach"! Biorę udział i mam nadzieję, że się przyłączycie do zabawy :)


Czas trwania akcji: od 23.maja do 22. czerwca br., czyli do pierwszego dnia lata! 

Celem akcji jest:
- zabawa kolorami,
- uśmiech każdego dnia, bo kolorowy świat cieszy!
- potwierdzenie hasła "kobieta zmienną jest",
- wybór Twojego letniego hitu. 

Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób
.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji co najmniej w każdy WTOREK i PIĄTEK opublikuj post z wybranym przez Ciebie lakierem do paznokci prezentując go KONIECZNIE na własnych paznokciach. Jeden kolor na jeden post! Łącznie każda z nas opublikuje co najmniej 8 postów z 8 kolorami lakierów do paznokci. 
Pierwszy KOLOROWY post umieszczamy we wtorek 28. maja, a ostatni w piątek 21. czerwca. 
5. W pierwszy dzień lata, czyli dokładnie 22 czerwca wszyscy zamieścimy post podsumowujący akcję dokonując wyboru koloru lakieru, który tego lata będzie królował na naszych paznokciach.


Do akcji zapraszam:
http://renewsway.blogspot.com/
http://megiandi.blogspot.com/
http://84baleczka.blogspot.com/
http://mojekosmetykiiinnewybryki.blogspot.com/
http://camille-beauty.blogspot.com/


Zapowiada się świetna zabawa :) Mam nadzieję tylko, że lakierów mi nie zabraknie ;)


środa, 22 maja 2013

Cekinada :)

Witajcie Kochani :) Post miał się pojawić wczoraj, ale blogger mi świrował i nie chciał załączyć zdjęć...
Moi facebookowi Lubisie wiedzą, że w ostatnią niedzielę można mnie było znaleźć na Cekinadzie. Niektórzy  (przypuszczam, że zdecydowana większość) zapewne nie mają zielonego pojęcia cóż to takiego ;)
Z przyjemnością Was wtajemniczę :) Otóż Cekinada jest kiermaszem organizowanym dla osób, które chcą sprzedać ubrania bądź też się nimi powymieniać. Mile widziane są również projektantki mody, blogerki oraz handmadowi artyści. Jest to impreza cykliczna, odbywająca się zwykle co 2-3 miesiące. Więcej informacji na temat Cekinady znajdziecie tutaj :)

Wybierałam się za każdym razem, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze. No i w końcu udało mi się dotrzeć na VI już edycję tej imprezy. Spakowałam rzeczy po mojej Zu do ogromnej torby, zrobiłam trochę filcowych gadżetów i ruszyłam w drogę ;)
Na dobra sprawę nie wiedziałam czego się spodziewać, ale było przesympatycznie. Spotkałam masę naprawdę fajnych ludzi i jestem pewna, że na kolejnych edycjach też postaram się być, bo naprawdę warto :)
Fotorelację z imprezy znajdziecie o tutaj :) 


Z tej okazji powstało trochę babeczkowych breloków z filcu :)

piątek, 17 maja 2013

Rozdanie u Annabelle :)

Na blogu Annabelle trwa właśnie rozdanie, w którym można wygrać fajne kosmetyki :)



Do zdobycia między innymi:

  • Bandi "Body Care"-Antycellulitowy Balsam Wyszczuplający
  • Barwa-Pielęgnacyjny krem do rąk z ekstraktem z wiśni
  • Eveline Slim Extreme 4 D.Wyszczuplający Peeling Masujący
  • Virtual "Rock Me Baby" Prasowany Puder Bronzujący

Więcej informacji szukajcie tutaj

Nie wiem jak Wy, ale ja mam chętkę na te kosmetyki i mam nadzieję, że szczęście mi dopisze ;)

czwartek, 16 maja 2013

Peeling BeBeauty- mango

Wspominałam już, że uwielbiam zakupy z Biedronce? Zdecydowanie mój ulubiony sklep jeśli chodzi o bieżące zakupy. Fajne produkty po przystępnych cenach :) I nie, nie płacą mi za reklamę ;)

W ubiegłym roku wpadł mi w ręce peeling borówkowy firmy BeBeauty- wzięłam wówczas jeden (zresztą z nastawieniem- z braku laku i kit dobry) i potem byłam na siebie wściekła, że tylko jeden, bo okazał się naprawdę dobry. Kiedy jakiś czas temu dojrzałam w gazetce reklamowej, że mają pojawić się znowu wiedziałam, że będzie mój! Jak się okazało na zakupach, peeling borówkowy upatrzył sobie mój Gucio (dla siebie!), więc ja uznałam, że przygarnę wersję mango- i to o nim dziś będzie mowa :)


środa, 15 maja 2013

Kluski śląskie

Tym razem mam dla Was kolejne smakowitości- dla odmiany w wersji obiadowej :)
Zdarza Wam się, że ugotujecie za dużo ziemniaków i potem kombinujecie co z nimi zrobić żeby się nie zmarnowały? U nas to zjawisko bardzo częste, bo nigdy nie wiem jak bardzo głodna będzie reszta rodzinki ;) I takie ziemniaki, które ostały się z dnia poprzedniego najczęściej zjadamy odsmażone na patelni (w wersji dla Zu muszą oczywiście być polane śmietaną i posypane przyprawą do ziemniaków) bądź też przerabiamy je na kopytka. Swego czasu jedliśmy kopytka przynajmniej raz w tygodniu, bo mój przedszkolak mógł je jadać na okrągło i dla niej tydzień bez nich był prawdziwą tragedią ;)

Jak wiadomo warto dogodzić swojemu mężczyźnie raz na jakiś czas, szczególnie jeśli można mu sprawić radochę taką drobnostką ;) I tak oto, na naszym stole pojawiły się ostatnio one- kluski śląskie. Chyba nie skłamię jeśli powiem, że ostatni raz robiłam je 4 lata temu i skończyło się to totalną porażką- gumowe, bez smaku, rozciapciane obrzydlistwo. Ble! Bałam się powtórki z rozrywki, ale zupełnie niepotrzebnie. Teraz dochodzę do wniosku, że musiałam wówczas coś sknocić (w sumie z małą Zu pętającą się wtedy wiecznie pod nogami i asystującą przy dosłownie wszystkim nie musiało to być trudne) :)

sobota, 11 maja 2013

Urodzinowa niespodzianka ;)

No to teraz obiecana niespodzianka- i to nie byle jaka, bo urodzinowa ;) 
Doszły mnie słuchy, że niektórzy z Was byli strasznie ciekawi jak w końcu wyglądał tort urodzinowy Zu :) Dlatego tez postanowiłam wrzucić kilka urodzinowych zdjęć- tu specjalne podziękowania dla naszej osobistej Pani Fotograf :* 
Imprezki urodzinowe mieliśmy dwie (dzień po dniu), więc i torty musiały być dwa ;) I w ten sposób powstał jeden piętrowy i drugi standardowy. Ten pierwszy oczywiście musiał być fioletowy i na wyraźne życzenie małej Jubilatki powstał w wersji jagodowej. Drugi z kolei stworzyłam głównie z myślą o dorosłych uczestnikach imprezy numer 2- nasączony wiśniową nalewką i z pijanymi wiśniami w środku ;) 

I oto przed Wami tort z drugiego dnia imprezy.  Zu oczywiście zażyczyła sobie różyczkowy wzór :) (żeby nie było, świeczek jest 5, tylko jedna złośliwie schowała się do zdjęcia) :)


piątek, 10 maja 2013

Wczorajsze zakupy :)

Wczoraj, poza standardowymi zakupami (czytaj: spożywką), wróciło ze mną kilka innych ciekawych rzeczy ;)

Jak już niektórzy z Was wiedzą, moja Zu ma od jakiegoś czasu świra na punkcie Monster High. Skrycie liczę na to, że z czasem jej minie, a tymczasem wpadła mi w ręce czapeczka z daszkiem z tymi Szkaradkami ;) Za kosmiczną cenę.... 9,99zł uznałam, że można zaszaleć i sprawić dziecku przeogromna radochę (tym bardziej, że rano okazało się, że ubiegłoroczna czapeczka jest stanowczo za mała). Były jeszcze inne wzory- Dora, owieczka i kilka innych (wersje zarówno chłopięce i dziewczęce), jeśli chodzi o rozmiary to chyba jedynie 52 i 54cm, ale przyznam się, że dokładnie nie sprawdzałam ;)

Wróciłam...


Kochani, na wstępie chciałabym Was najmocniej przeprosić, że opuściłam Was tak bez słowa na prawie 2 tygodnie. Mam nadzieję, że cierpliwie czekaliście i mi wybaczycie... ;)

Jak Wam minęła majówka? U nas trochę zwariowanie- 2 imprezy urodzinowe Zu (z czego jedna na 12 osób), 2 wypady Gucia na ryby, 2 działkowe rodzinne wypady- i po prostu przepadłam... Jakoś nie mogłam się ogarnąć po tym majówkowym szaleństwie i dopiero teraz wszystko zaczyna wracać do normy :)
Jeszcze do tego przez prawie tydzień internet szalał i działał sobie jak chciał- był minutę, potem znikał na pięć. I co zabierałam się za pisanie to dochodziłam do wniosku, że to nie ma najmniejszego sensu, bo prędzej mnie szlag trafi niż uda mi się jakąś notkę zamieścić ;) Teraz już jestem i powoli zaczynam nadrabiać wszystkie blogowe zaległości :)